Dwa tygodnie temu dokonałam straszliwej zdrady i w tajemnicy przed piesą wybrałam się na przedpremierowy pokaz filmu o kotach. Film jak film, czyli nie najgorszy, natomiast dyskusja po filmie była dla mnie interesująca, pouczająca, a nawet emocjonująca. Gdybym nie była pewna, że każda moja wypowiedź będzie walką z wiatrakami, to może nawet sama bym wstała i coś powiedziała.
W dyskusji brali udział pan prowadzący, pani turkolożka i koci behawiorysta. W treści wyrażanych opinii towarzystwo było niejednorodne – pan prowadzący wyważony jak należy, pani turkolożka emocjonalna, a pan behawiorysta profesjonalny. Formy zaś bywały rozmaite, od moralizatorskich oracji, aż po niesmaczne żarciki.
Jak się spodziewałam, grono miłośników kotów cierpi na podobne bolączki co miłośnicy psów. Trudno się dogadać, każdy ma własne zdanie na temat tego jak należy opiekować się kotami wolno żyjącymi i domowymi pieszczochami oraz zadbać o ich dobrostan. Wśród zachwytów nad miastem i postępującej analizy tematu filmu przyszedł czas na rozmowę o kotach. W pewnym momencie pan behawiorysta wypowiedział zdanie, które w dużym stopniu wpłynęło na ton dalszej dyskusji. Powiedział, że kot powinien być drogi.
Znamy analogiczne stwierdzenie z naszego psiego podwórka, prawda? Więc możemy też się domyślać, co się później po takim stwierdzeniu wydarzyło. Kiedy przyszedł czas na pytania i widownia otrzymała dostęp do mikrofonu, od razu pojawiło się kilka głosów z hasłem „Jak to tak płacić za kota? Kot jest do kochania!”.
Pierwsze błędne założenie
Ot, piękny idealizm. Oczywiście, że każdy kot jest do kochania (co prawda niektóre nadają się do tego tylko z daleka i w grubych rękawicach). Jednak nie każdy człowiek i właściciel kota o tym wie, a nawet jeżeli wie, to może nie akceptować lub nie stosować tej cudnej zasady.
W ten sposób odrobinę się dowiedziałam na temat tego, co myślą niepoprawni optymiści wśród miłośników kotów. Wątek miłości do kota wystąpił w kontekście nabywania zwierzęcia, co od razu sprawiło, że zaczęłam się zastanawiać czy chodzi o przyczynę, czy może o cel. Czy bierzemy zwierzę dlatego, że kochamy zwierzęta (to zwierzę)? Czy bierzemy zwierzę po to, żeby je kochać? Może oba te warunki powinniśmy spełniać – wtedy byłoby naprawdę pięknie. Niestety nie wydaje się to być możliwe do spełnienia dla każdego człowieka.
Miłośnicy zwierzątek zapominają, że różne są przyczyny kupna lub adopcji zwierzęcia i nie zawsze są to wysokie pobudki. Na przykład ludzie biorą zwierze, bo:
– odpowiednie podkreśla status społeczny
– podoba im się wygląd zwierzęcia
– potrzebują się czymś opiekować
– w domu rodzinnym przyzwyczaili się do mieszkania ze zwierzęciem
– dziecko chce itp. itd.
Tego niestety się nie wyruguje, tak zawsze będzie i należy brać to pod uwagę zamiast się oburzać. Nie ma ludzi idealnych. Nie każdy został nauczony lub sam dostrzegł, że zwierzęta można kochać, że można nawiązać z nimi relacje. Raczej nie powinno nas to dziwić, kiedy na co dzień mamy w mediach pod dostatkiem przykładów ludzi, którzy nawet nie potrafią szanować zwierząt. A przecież szacunek powinien być podstawową wartością przyznawaną przez nas innym żywym istotom.
Drugie błędne założenie
To o czym pisałam powyżej, prowadzi często lub podszyte jest pewnym absurdalnym przekonaniem. Wspomniani miłośnicy uważają, że żeby dobrze opiekować się zwierzęciem, trzeba je kochać, albo ogólnie kochać zwierzęta. Biorąc pod uwagę, że uczucie często nie wystarcza do stworzenia udanego związku z drugim człowiekiem, dlaczego uznać, że wystarczy do opieki nad zwierzęciem.
Jeżeli jesteśmy dorosłymi ludźmi i podejmujemy się opieki nad zwierzęciem to znaczy, że ją wybieramy – nikt nas nie zmusi, nie ma też takiego obowiązku. Niezależnie od tego czy chodzi o nasze, czy cudze zwierzę i czy ta opieka jest stała czy tymczasowa. Podejmujemy świadomą decyzję. Nie potrzebujemy w tej sytuacji zwierzęcia kochać, ani nawet lubić. Można w ogóle nie lubić zwierząt, chociaż w przypadku niektórych gatunków np. psów, które lubią i potrzebują bliskiego kontaktu z człowiekiem sytuacja się wtedy komplikuje.
Przyzwoitość i odpowiedzialność
Jeżeli rozpatrujemy tę kwestię od strony emocjonalno-charakterologicznej, to zaryzykuję stwierdzenie, że żeby dobrze opiekować się zwierzęciem wystarczy być przyzwoitym i odpowiedzialnym człowiekiem. Jeżeli zaś spojrzymy na to od strony praktycznej, czy wykonawczej, to przydatna też będzie odrobina dobrej woli, ponieważ opieka nad zwierzęciem wymaga włożenia w nią wysiłku oraz nierzadko zdobycia nowej wiedzy.
Nasze uczucia są w relacji ze zwierzęciem wartością dodaną, pomagają nam zbudować relację, ale nie są ani warunkiem koniecznym, ani warunkiem wystarczającym do zapewnienia mu dobrej opieki. Mogą ją natomiast ułatwić motywując nas do działania i do podwyższenia jakości tej opieki.
Dlaczego płacimy za zwierzę
Ludzie często oburzają się dlaczego rasowe zwierzę towarzyszące z dobrej hodowli dużo kosztuje. Nie myślą w ogóle o tym, ile wydaje właściciel na utrzymanie suki lub kotki hodowlanej, krycie lub utrzymanie reproduktora oraz odpowiednie odchowanie miotu. Ponieważ dopiero kiedy przyjrzą się bliżej mają szansę zauważyć, że cena zwierzęcia niekoniecznie pokrywa koszty ponoszone przez hodowcę, nie mówiąc już o zysku. Koszty wyżywienia, opieki weterynaryjnej, czy wystaw niezbędnych do zdobycia uprawnień hodowlanych to tylko część tego, co musi opłacić hodowca. Nie jestem hodowcą, dlatego jedynie w skrócie mogę przedstawić, dlaczego niektóre zwierzęta są drogie.
Jednocześnie odpowiednio płacąc za zwierzę pokazujemy hodowcy, że doceniamy jego wysiłek.
Z drugiej strony nie dziwi nas, że ludzie płacą za zwierzęta hodowlane, czyli te, które mają przynosić zysk. W dzisiejszych czasach utrzymujemy zwierzęta, które w gospodarstwie domowym nie mają już tylko praktycznych zadań do wykonania np. łapania myszy, odstraszania intruzów. Może więc niektórzy nie chcą płacić za darmozjady? Czy kupując zwierzę do towarzystwa płacimy w ten sposób „za nic”? Nie wydaje mi się, żebyśmy kupując psa lub kota nie odnosili żadnych korzyści, chociaż zapewne są one niematerialne i mniej wymierne niż w przypadku zwierząt hodowlanych.
Po co płacić za zwierzę
Wracając do mało popularnego sądu wypowiedzianego po pokazie przez behawiorystę. W przekonaniu wielu profesjonalistów zajmujących się zwierzętami oraz osób walczących z bezdomnością zwierząt powinny one być drogie. Abstrahując od tego, co napisałam powyżej o przyczynach wysokości ceny zwierząt, możemy też mówić o celu, dla którego kwota ta powinna być wysoka.
Należy zaznaczyć, że chodzi o sytuację „idealną”, do której dążymy tzn. poradzenia sobie z problemem bezdomności zwierząt, braku nadprodukcji szczeniąt – niechcianych miotów, rozmnażaniu tylko wybranych osobników w prawidłowo prowadzonych hodowlach. W pierwszym momencie brzmi to może nieco bezdusznie, chodzi jednak o zapewnienie wszystkim zwierzętom towarzyszącym jak najlepszych warunków bytowych.
Myślę, że osoby wyrażające pogląd o tym, że zwierzęta powinny być drogie wiążą to z przekonaniem, że to, za co dużo zapłaciliśmy, bardziej cenimy. Oczywiście może tak być. Często trudno nam pogodzić się ze stratą, czy uszkodzeniem czegoś, co jest dla nas luksusowym dobrem, a czego zakup nieźle nas uderzył po kieszeni. Jednak nie zawsze musi tak być. Cenimy nie tylko drogie zakupy, a czasami wręcz zakup czegoś drogiego okazuje się błędem, przedmiot nie spełnia naszych oczekiwań. Poza tym kwota, która dla jednych jest wysoka i robi wyrwę w domowym budżecie, dla innych będzie niewielkim wydatkiem. Można też inwestować w zwierzę nie tylko pieniądze, można poświęcać mu swój czas, angażować się emocjonalnie. Wydaje się, że w porównaniu do tych innych inwestycji pieniądze można łatwo zmierzyć – mamy sposoby określania ich wartości, dlatego wiele osób tak nalega na wysoką cenę. Ciężej jednak ocenić ich wartość dla konkretnej jednostki i dlatego stają się one podobne do wspomnianego czasu, czy uczuć.
Wiele może być motywacji do dobrej opieki nad zwierzęciem, jednak nic z tego nie wyjdzie jeśli się nie jest się przyzwoitym i odpowiedzialnym człowiekiem. Świat zaś tak jest skonstruowany, że chodzą po nim rozmaici ludzie. Odgórnych sposobów na regulację i poprawę losu zwierząt towarzyszących, moim zdaniem, należy szukać gdzieś indziej – być może w odpowiednich regulacjach prawnych.
Pieniądze natomiast, ale także czas i uczucia, poświęcajmy naszym podopiecznym, bo są tego warte. Możecie szastać 😉
Brak komentarzy