Problemy podczas szkolenia nie są nam obce. Nierzadko Lajka odmawia współpracy, pomimo tego, że ja robię wszystko co w mojej mocy, by zachęcić ją do pracy. Można oczywiście powiedzieć po prostu, że to problem z motywacją. Żeśmy za mało pracowały, że ja nie umiem mojego psa nakręcić. Faktycznie, nie zawsze umiem. I konia z rzędem (albo chociaż wagon zabawek ke-hu) temu, kto to potrafi.
Rzecz jasna bez zbudowania odpowiedniej motywacji pies pracować nie będzie. Jednak nie łudźmy się, że ta motywacja raz wypracowana będzie zawsze i w dodatku tak samo mocna. Chyba, że masz w domu czworonożnego demona pracy, ale niestety większość ludzi nie ma. Trzeba pamiętać, że pies to żywy organizm. Zwierzę, które czuje zarówno w sensie fizycznym jak i emocjonalnym – tak jak my. I tak jak my miewa lepsze i gorsze dni. Uszanujmy to. Czeka nas za to nagroda w postaci zdrowego, szczęśliwego psa, chociaż może nie będzie on psem zwycięzcą.
Wracając do kwestii Lajeczkowych – nie widzę w tym nic złego, że mój pies nie zawsze chce pracować. Nie jest to przyjemne (a niewątpliwie jest wyzwaniem), bywa frustrujące, ale upatruję w tym nawet pewnej inteligencji zwierza. Bo Lajson potrafi mnie całkowicie pokonać: ani jedzenie, ani zabawka, ani prośba, ani groźba – absolutnie nic nie skłoni jej do pracy, jeśli w swoim małym móżdżku uroi sobie, że nie chce. Nie ma ochoty, to nie będzie pracować i jeszcze się taki nie przytrafił, który by coś na to poradził. Ewentualnie zrobi (bo to jest bardzo grzeczny pies), ale powoli i z łaski, a do entuzjazmu się jej nijak nie skłoni. Trzeba to ewidentnie zobaczyć na żywo, żeby zrozumieć jak dokładnie wygląda problem.
Zdarzają się też przypadki bardziej ekstremalne. Czy Wy wyrywalibyście się z łóżka do pracy kiedy macie grypę i czujecie się niemalże jak rozjechane truchło? Mam nadzieję, że raczej nie, bo nie byłoby to dla Was zdrowe. Wątpię by pies analizował swój stan zdrowia (oczywiście jest to niemożliwe), jednak mam nadzieję, że kiedy jego ciało odmawia mu współpracy, on odmówi jej mi. Lajka kiedy źle się czuje, przychodzi i się tuli, a na wydane polecenie reaguje niezmiernie smutnym spojrzeniem mówiącym „zrobię to, ale tylko dlatego, że cię kocham, ty brutalu znęcający się nad maleńkimi pieskami”.
Czasami od razu rzuca nam się w oczy, dlaczego coś nam nie wychodzi. Bywają jednak takie przypadki, że nie od razu odkrywamy przyczynę niepowodzeń. Nie zawsze możemy zobaczyć i przeanalizować wszystko co dzieje się z naszym psem, a często sugeruje się nam, że powinniśmy. Dlatego dziś przygotowałam dla Nas listę. Piszę „dla Nas” ponieważ mam nadzieję, że nie tylko Wam, ale również nam będzie pomocna – naprawdę trudno zyskać odpowiednią perspektywę, gdy nie czuwa nad nami wprawne oko trenera. Gorzej może być chyba tylko, jeśli mamy kiepskiego trenera, który np. we wszystkim upatruje naszej winy. Czemu się przyjrzeć kiedy kolejny raz nie wychodzi nam jakieś ćwiczenie lub pies niechętnie współpracuje? Spróbuję opisać to w punktach i jak najbardziej prosto.
Zacznę od najważniejszych chociaż może nie są to najczęstsze problemy, ponieważ świadomy opiekun psa (a za takie mam osoby szkolące swoje psy – tak wiem, że są wyjątki) na ogół wiele uwagi poświęca psychicznemu i fizycznemu zdrowiu swojego podopiecznego.
Trzy pytania o dobrostan:
Niby jest to oczywista sprawa. Wydaje nam się, że monitorujemy zdrowie naszego psa przebywając z nim na co dzień i starając się mu dorównać w zdolnościach obserwacyjnych w kwestii zachowań i obyczajów innego gatunku – on obserwuje nas, a my jego. Jednak w dzisiejszych czasach kiedy tempo życia bywa ekstremalne, bardzo łatwo jest niektóre rzeczy przeoczyć. Możemy też jakieś zachowanie psa źle zinterpretować (nie zauważyć, że spowodowane jest ono złym stanem zdrowia) lub pies może ukrywać swoją chorobę. Chociaż muszę dodać, że moim zdaniem twierdzenie, iż pies jako drapieżnik będzie ukrywał przed grupą swoje osłabienie nie zawsze jest uprawnione – niejeden pies darzący dużym zaufaniem swojego opiekuna zwróci się do niego o pomoc. Często też psy to twardziele, które zwyczajnie nie poświęcają uwagi jeśli np. ból nie jest zbyt dokuczliwy. Może się więc zdarzyć, że nie zauważymy jakiegoś objawu. Może pies ma chore
ucho i tylko nosi głowę odrobinę przechyloną? Może ma uraz łapki, którą tylko minimalnie oszczędza? W pierwszej kolejności warto dokładnie przyjrzeć się psu, ale też poszukać w pamięci niepokojących objawów z kilku ostatnich dni. Nie chcę wpędzać właścicieli psów w paranoję – chcę by byli w porządku w stosunku do swoich psów.
Rozwiązanie: Natychmiast przerwij trening.
Nie jest ważne czy pies doznał kontuzji i dalsze ćwiczenia mogą odbić się na jego sprawności, czy źle się czuje i przedłużenie ćwiczeń sprawi mu dyskomfort nie odbijając się trwale na jego zdrowiu. W zależności od skali problemu i naszych umiejętności należy udzielić psu pomocy lub zabrać go do lekarza weterynarii. Nawet jeśli tylko podejrzewasz uraz lub chorobę – nie ryzykuj zdrowia swojego psa i nie nadużywaj jego zaufania.
Możemy być przekonani, że nasz pies jest nigdy nie męczącą się torpedą, ale i tak warto się zastanowić nad tym punktem. Przemyśleć, czy na przykład pies nie miał ostatnio zbyt wielu zajęć (tu rozumiemy różnorodne aktywności np. zabranie psa do restauracji lub do znajomych też może psa nieźle zmęczyć) lub czy aktualny trening za bardzo się nie przedłuża. Zastanowić się czy pogoda i
temperatura, nawierzchnia lub inne czynniki zewnętrzne nie wypływają samopoczucie psa. Oczywiście pies może mieć słabszy dzień i męczyć się szybciej niż zwykle.
Dobrze będzie zwrócić uwagę na zachowanie psa pomiędzy ćwiczeniami. Nakręcony podczas pracy może wyglądać na żywego i chętnego do pracy, ale nawet jeśli pies nauczony jest odpoczywać pomiędzy ćwiczeniami, zobaczymy czy robi to wciąż w pewnym skupieniu czy też np. oczy się mu same zamykają, a pyszczek bezwolnie opada lub próbuje ułożyć się do snu.
Rozwiązanie: Przerwij trening.
Trening ma być przyjemnością dla opiekuna i psa. Nie chcemy by pies się poświęcał, tylko sprawić mu frajdę. Nawet gdy podczas pierwszego naszego spojrzenia nie widać, że pies jest zmęczony, jeśli stwierdzimy taki stan powinniśmy pozwolić mu odpocząć. Przypomina to trochę sytuację kiedy mama zagania dziecko do snu. Ono może padać z nóg, ale świetnie się bawić i nie chcieć zabawy kończyć. Cóż… to my jesteśmy stroną odpowiedzialną za organizację zabawy i wypoczynku – róbmy to mądrze. Poza tym w tej sytuacji nie można już liczyć, że pies „da z siebie więcej”, ponieważ fizycznie i psychicznie nie jest w stanie tego zrobić – więc nie ma sensu wspólnie się męczyć.
Psy zwracają uwagę na bardzo delikatne sygnały. My możemy nie dojrzeć lub nie usłyszeć tego co spowodowało lęk lub w inny sposób wytrącił z równowagi naszego pupila. Ponadto psy potrafią bać się rzeczy lub zjawisk, których człowiek prawdopodobnie nigdy sam z siebie nie uznałby za źródła lęku. I oczywiście lęki uogólniają się u psów w sposób często szybki i niekiedy niełatwy do przewidzenia. Rozpoznanie przyczyny może być bardzo trudne. Dużo łatwiej zauważyć objawy szczególnie, gdy ma się chociaż trochę pojęcia o mowie ciała psów np. opuszczony ogon, uszy ułożone przy głowie, przygarbiona pozycja ciała, odwracanie głowy. Jednak u niektórych psów niewprawnemu oku może być trudno odróżnić zachowanie wyrażające lęk od zachowania agresywnego. Takie psy będą np. jeżyły sierść, pokazywały zęby itp. Trzeba liczyć na to, że właściciel dobrze zna swojego psa i wie jak najczęściej zachowuje się on, gdy się czegoś boi.
Podobnie będzie w przypadku nietolerowania określonego rodzaju zwierząt, ludzi, przedmiotów lub zachowań. Tu z pewnością właściciel będzie wiedział, co najbardziej wyprowadza z równowagi jego psa.
Rozwiązanie: Zmień miejsce treningu, zmień jego cel lub przerwij trening.
W tej sytuacji proponuję trzy możliwe rozwiązania, w tym jedno wymuszone przez sytuację. Można skorzystać z obecności bodźca wywołującego lęk lub inne niepożądane emocje, zmienić cel treningu i popracować nad pozbyciem się tej przypadłości. Akurat mamy pod ręką nagrody, psa oraz czynnik wywołujący niepożądane emocje, więc jeśli tylko pies jest jeszcze w miarę dobrej formie, to dlaczego by nie wykorzystać okazji. Nad tą opcją warto się zastanowić jeśli mamy pomysł i przyzwoity plan działania na takie okazje – odczulanie na bodźce to czynność wymagająca pewnego wyczucia, więc lepiej nie zajmować się nią spontanicznie jeśli nie mamy doświadczenia.
Jeżeli nie jesteśmy przywiązani do miejsca, w którym się znajdujemy, to możemy udać się w inne miejsce, odwrócić uwagę psa od bodźca i kontynuować to co zaczęliśmy.
Może się też okazać, że dwie pierwsze propozycje są niemożliwe do wykonania – działoby się tak np. w przypadku lęku przed burzą – nie mamy szansy przed nią uciec, a ćwiczenia z prawdziwym zjawiskiem są praktycznie niewykonalne. W tym przypadku niestety musimy przerwać trening, ponieważ nie mamy innych możliwości.
Trzy pytania o możliwości szkoleniowe:
To jeden z najczęstszych problemów szkoleniowych – szczególnie wśród osób, które dopiero zaczynają pracę z psem, ale też u psów, które wcześniej nie były szkolone: pies nie ma pojęcia czego chce od niego człowiek. Komunikacja międzygatunkowa nie jest prosta. I chociaż pies na ogół bardzo stara się nas zrozumieć, nie zawsze mu się to udaje. Niestety często nie ułatwiamy mu
zadania. Nie zawsze panujemy nad naszym ciałem i emocjami, często dajemy niejednoznaczne sygnały.
Może nam się zdać abstrakcyjnym to, że nasz bystrzak nie wie o co nam chodzi, a jednak nie jest to nieprawdopodobne. Niekiedy też pies może zapomnieć komendy, którą wydawało nam się, ze utrwaliliśmy całkiem nieźle. Może się to zdarzyć nawet przy ćwiczeniu, które powtarzaliśmy całkiem niedawno. Wydaje mi się, że czasem wygląda to trochę tak, jak wtedy gdy my mamy słowo „na końcu języka”. Wiemy, że wiemy, ale za nic nie możemy sobie przypomnieć.
Przede wszystkim trzeba zobaczyć jak zachowuje się pies. Jeśli jest skupiony na zadaniu, zwarty i gotowy do działania, a ciągle popełnia błędy, to są duże szanse, że to właśnie ten przypadek.
Rozwiązanie: Cofnij się o krok w ćwiczeniu, skup się i popraw swoje środki wyrazu lub poszukaj innej metody. Ewentualnie przerwij trening.
Gdy zaczęliśmy wcześniej naukę danego zachowania lub wydawało nam się, że ją zakończyliśmy, a pies nie wykonuje zadania postępujemy w sposób szablonowy tzn. cofamy się o jeden krok w nauce (a jeśli trzeba, to oczywiście o więcej). W tym wypadku lepiej nie zmieniać wybranej metody nauki, gdyż jest duża szansa, że pies przypomni sobie to, co robiliście wcześniej.
Gdy dopiero zaczynacie pracę nad nowym ćwiczeniem przede wszystkim rozważ czy poprawnie wykonujesz wybraną metodę. Czasami lekkie przesunięcie ręki psuje naprowadzanie, a słaby timing może zepsuć kształtowanie. Można spróbować też odrobinę zmodyfikować metodę biorąc pod uwagę specyficzne możliwości naszego psa. Jeśli jednak praca nad tymi elementami nie pomaga w poprawnym wykonaniu ćwiczenia należy wypróbować inną metodę szkoleniową.
Może się zdarzyć, że w efekcie podejmowanych przez człowieka uporczywych prób osiągnięcia wyznaczonego celu pies się sfrustruje. Frustracja to bardzo nieprzyjemny stan, a dodatkowo w zasadzie morderca dla ćwiczeń. W takiej sytuacji warto skorzystać z jednej z podstawowych zasad: uspokoić nieco psa i wydać mu polecenie, które jest dla niego bardzo łatwe do wykonania, aby
zakończyć sesję tym małym sukcesem.
Prawidłowe rozwiązanie tego problemu jest głównie długofalowe. Wraz z upływającym czasem, podczas którego człowiek i pies ćwiczą nowe umiejętności naturalnie uczą się oni i wypracowują wspólny język. Ważne jest też, żeby człowiek specjalnie zwracał uwagę na to, jak sam zachowuje się podczas ćwiczeń i uczył świadomie posługiwać swoim ciałem.
Pies może być skupiony, ale wcale nie na pracy i osobie, z którą ma ćwiczyć. Może np. całkowicie poświęcić się obserwacji buszującego w krzakach kota lub szalejących w oddali psów. W innym przypadku pies może być po prostu rozkojarzony i mieć problemy z koncentracją. Psy przyzwyczajone do pracy z człowiekiem w różnych warunkach nie powinny mieć tego problemu. Może się on u
nich pojawiać sporadycznie – co też może być mylące dla opiekuna. Psy takie są nauczone, że kiedy zaczyna się praca to skupiają się na przewodniku i zadaniu ignorując warunki środowiska.
Rozwiązanie: Poćwicz skupienie psa na sobie. Jeżeli jest zbyt podniecony wycisz go, a jeżeli jest rozkojarzony i nieobecny spróbuj go rozbawić. Ewentualnie przerwij trening.
W takiej sytuacji możemy zrobić kilka rzeczy, ale to od człowieka – jego doświadczenia i znajomości danego psa zależy, czy będzie walczył o uwagę psa, czy też odpuści trening.
Jeśli jakieś elementy środowiska rozpraszają psa, to najprościej będzie zmienić miejsce ćwiczeń np. przejść na drugą stronę parku gdzie jest spokojniej, udać się w miejsce osłonięte krzakami itp. W przypadku gdy pies jest bardzo rozkojarzony lub podekscytowany dobrze będzie wykonać kilka – choćby najprostszych – ćwiczeń skupiających uwagę psa na przewodniku. Psa mocno podnieconego uspokajamy mało dynamicznymi ćwiczeniami, albo takimi, które wymagają nieco cierpliwości. Spokojnego rozbawiamy, aby dostrzegł w nas idealnego partnera do zabawy oraz pracy, a także porzucił inne obiekty zainteresowania i skoncentrował się na człowieku.
Może jednak się okazać, że nie będziemy w stanie zwrócić na siebie uwagi psa. Nie jest to powód do rozpaczy, ale do dalszej pracy. Psa trzeba przyzwyczaić do ćwiczeń z człowiekiem i sprawić, żeby je polubił. Przy systematycznej pracy, z czasem psy uczą się, że „jest czas na pracę” i wtedy zajmują się tylko tym, a problemy ze skupieniem uwagi na pracy pojawiają się sporadycznie.
Chcielibyśmy, by pies chętnie i radośnie wykonywał nasze polecenia. Jak wiadomo niewiele jest rzeczy darmowych i każdy chciałby otrzymać godziwe wynagrodzenie za swoją pracę. Jedna sprawa, to żeby pies polubił pracę z nami, a druga to nagrody. Najważniejsze jest oczywiście sprawienie by treningi były atrakcyjne i przyjemne dla psa. Brak monotonii (dzięki starannemu planowaniu ćwiczeń i pewnej dawce spontaniczności) i zadowolony właściciel na pewno pomogą psu zrozumieć jak fantastyczną zabawę w postaci nauki mu oferujemy.
Ideałem jest pies pracujący chętnie za różne nagrody – nawet wtedy, gdy możemy zaoferować mu tylko nagrodę socjalną, czyli np. radosne ciepłe słowo i ewentualnie dotyk. Często, szczególnie przy bardziej wymagających zadaniach np. nauce nowych umiejętności, potrzebujemy szczególnie uhonorować psa, aby nie zniechęcić go do dalszej pracy. Szeroki wachlarz nagród atrakcyjnych dla psa bardzo ułatwia szkolenie. Chodzi mi nie o noszenie ze sobą dużej ilości różnych nagród, ale o to, by pies lubił bardzo różnorodne rzeczy, a w wyniku tego akceptował i cieszył się tym, co akurat mu przygotowaliśmy. Jeżeli jest taka potrzeba należy pracować nad psem, aby dążył do tego ideału. Mogą się jednak na tej drodze przytrafić treningi z kryzysem motywacji.
Rozwiązanie: Zmień nagrodę na taką, której w danym momencie pożąda pies.
Proponowane rozwiązanie – zamiana nagrody na pożądaną przez psa – jest krótkoterminowe. W dłuższym okresie wymagałoby ciągłej zmiany nagród i posiadania cały czas przy sobie kilku jej rodzajów – szczególnie jeżeli pies jest kapryśny. Podobnie można spróbować zainteresować psa nagrodą, którą dla
niego przygotowaliśmy – to jednak grozi poświęceniem połowy treningu na nakręcanie psa na wybraną nagrodę. A przecież nie o to nam chodzi. Jeżeli pies często wykazuje brak motywacji warto poświęcić więcej czasu na ćwiczenia pomagające ją rozbudzić.
Nagradzanie smakołykiem i zabawką obok nagrody socjalnej to w zasadzie podstawa niezbędna do pracy z psem. U niektórych trzeba będzie bardziej popracować nad łakomstwem – to bardzo ważne, by pies chętnie jadł różne pokarmy, ponieważ smakołyk jest jednym z łatwiejszych i wygodniejszych sposobów
nagradzania psa. U innych trzeba będzie zachęcić psa do zabawy.
Ludziom wydaje się, że uczą, ćwiczą, czy trenują swoje psy. Prawda jest taka, że uczymy się, ćwiczymy i trenujemy razem. Jesteśmy zespołem i nawet jeśli jedna jego część będzie sprawnie działa to nie wystarczy do osiągnięcia sukcesu (niezależnie od tego jaki cel sobie wyznaczyliśmy). Dlatego uważam, że
pomiędzy 3 pytaniami o dobrostan a 3 pytaniami o możliwości szkoleniowe człowiek powinien zapytać sam siebie:
Jak widać na pierwszy rzut oka są to w drobnym stopniu zmienione te same punkty, które odnosimy do psa. Mam nadzieję, że nie muszę ich dodatkowo komentować i każdy będzie wiedział, kiedy powinien przerwać trening z powodu własnych ograniczeń, a kiedy popracować nad sobą, czy zmusić się do większego wysiłku. Powszechnie wiadomo, że psy doskonale odczytują emocje i nastroje ludzi. Jedne psy będą zwracały większą, a inne mniejszą uwagę na stan psychofizyczny opiekuna. Jednak nie warto dodatkowo męczyć siebie i być może psa ponieważ jest duża szansa, że wymuszony trening i tak nie przyniesie oczekiwanych efektów.
Niezależnie od wszystkich wyżej wymienionych przyczyn możemy wymienić jeszcze jeden przypadek, który mogę nazwać „nie mam nastroju”. Abstrahując od elementów zależnych od człowieka (zakładamy, że człowiek jest w szczytowej trenerskiej formie), niby wszystko jest w porządku, każdy punkt z osobna
działa, każdy warunek osobno jest spełniony, ale mimo wszystko trening rozpada się zanim się zacznie i trudno stwierdzić dlaczego. Może zdarza się to rzadko i może nie każdemu psu, ale bywają takie przypadki, że nie jesteśmy w stanie stwierdzić przyczyn naszej niemocy. I z tym też trzeba się pogodzić – przespać, przemyśleć, ale nie dramatyzować. Po prostu pies też człowiek i nie zawsze musi się mu chcieć.
Mam nadzieję, że zgodzicie się ze mną, że rzeczy, które mogą wpłynąć na powodzenie sesji szkoleniowej jest bardzo wiele i trudno może być samemu wszystko to przeanalizować.
4 komentarze
Pies do kwadratu
04/09/2015 o 07:54Doskonale znam te wszystkie przypadki, kiedy pies stwierdza, że "nie robi, bo nie", coś mu klika w mózgu i nagle wyprowadzenie go z powrotem na jasną stronę mocy staje się właściwie nie możliwe. Przeżywam to wszystko z Tytanią, która jak chce to pracuje cudnie, z pięknym wyrazem i entuzjazmem o który można by nawet psa myśliwskiego nie podejrzewać. Ale jak się jej nie chce to kaplica. Gambit jest pod tym względem zdecydowanie prostszy w obsłudze. Jak na razie ani razu nie zdarzyło się, aby okazał się niechętny do roboty za żarcie. On żyje dla jedzenia.
W kwestii drugiej części wpisu… Cóż tu dużo mówić to świetny tekst, za który bardzo Ci dziękuję! W dobie miliona filmików na Youtube prezentujących sztuczkujące psy dobrze jest sobie przypomnieć, że czasem lepiej odpuścić, zamiast przeć do przodu, a także, kiedy to zrobić, a kiedy warto dalej pracować. Chyba każdy powinien zerkać tu przed rozpoczęciem treningu.
filozof
07/09/2015 o 06:01My niestety też dobrze to znamy. Na szczęście coraz rzadziej mam ochotę Lajsona zamordować – chyba godzę się z losem, alebo wyćwiczyłam nieludzką cierpliwość 😉
Bardzo dziękuję za miłe słowa. Się człowiek napracuje jak koń, to przyjemnie być docenionym 🙂
Michał Szen
22/09/2015 o 09:33super to opisałaś, trochę dużo czytania ale warto bo wiedza cenna i przydatna.
ja ostatnio szkoliłem takiego lekko strachliwego pieska, brak wykonywania komend na spacerze wynikał ze stresu, gdy psinka przyzwyczaila sie do ruchu ulicznego zaczela tez wykonywac komendy w trakcie spaceru po chodniku przy ulicy. takze w trakcie cwiczen na spacerze analizowalem to wszystko o czym piszesz, aby odpowiednio poprowadzic cwiczenia.
efekty mozna zobaczy tu: przyzwyczajanie psa do miasta
filozof
28/09/2015 o 14:51Dzięki 🙂
Chętnie przeczytam.