Wychodziłam właśnie z centrum handlowego, kiedy zobaczyłam jego. Szedł z naprzeciwka. Spojrzałam na niego i zatrzymałam wzrok, bo nie ma co ukrywać, był przystojny i dobrze zbudowany. Po chwili on spojrzał na mnie. Ja się uśmiechnęłam, on też – tylko znacznie szerzej. Rozluźnił się i ewidentnie szedł już nie tylko w moją stronę, ale do mnie. Towarzysząca mu para zorientowała się co się dzieje, więc odwróciłam wzrok, żeby nie powodować zamieszania.
Z kim jest możliwy taki flirt? Oczywiście, że z psem.
Często trenerzy i inne osoby zajmujące się psami powtarzają, że patrzenie obcemu psu prosto w oczy to nieprzyjazny gest i rzucanie mu wyzwania. Na pewno w wielu przypadkach nasze zachowanie może być tak odebrane. Jednak, jak widać na powyższym przykładzie, nie zawsze. Między innymi dlatego, że proces komunikacji potrafi być bardzo złożony, skomplikowany i jest płynny. Oczywiście znaczenie ma też charakter psa. Otwarty, wesoły i lubiący towarzystwo ludzi pies, może takie spojrzenie odebrać jako zaproszenie.
Rozmowa to nie jest prosta sprawa. Nawet wtedy, gdy mówimy tym samy językiem, nie zawsze potrafimy się porozumieć. Jedną z podstawowych rzeczy, których nauczono mnie na studiach, było definiowanie i ustalanie w pierwszej kolejności czy ja i współrozmówca rozumiemy dany termin w ten sam sposób. (Myślę, że dlatego filozofowie to gaduły, a często paradoksalnie są postrzegani jako ci, którzy wszystko komplikują.) Jest to bardzo pomocne, ale mało praktyczne w zastosowaniu podczas codziennych dialogów.
Odnieśmy to do psów. Wyobraź sobie teraz, że próbujesz porozumieć się z kimś, kto komunikuje się w zupełnie inny sposób. Może nawet bardzo stara się nauczyć twojego języka, a ty może nawet trochę władasz jego językiem. I tak sobie pokracznie konwersujecie dwoma łamanymi. O nieporozumienie łatwo, ale przy odrobinie dobrej woli można całkiem nieźle się dogadać.
Co najczęściej zawodzi? Stawiam najlepszą karmę przeciwko karmie z marketu, że my – czynnik ludzki. Tradycyjnie najsłabsze ogniwo. Nawet przy przekazie werbalnym, do którego jesteśmy przystosowani i na który jesteśmy nastawieni, wielokrotnie okazujemy się nie najlepszymi słuchaczami. Jeśli dodatkowo spróbujemy wyłączyć większość dźwięku, to może być prosta droga do komunikacyjnej katastrofy.
Często pies próbuje nas zrozumieć, ale my wcale nie się nie staramy odwzajemnić tym samym. Ponieważ jesteśmy ludźmi i wydaje nam się, że jesteśmy bardzo mądrzy, więc słuchanie nas nie interesuje. Gubi nas rozbuchane ego. Chcemy być wysłuchani, chcemy nauczać, zawsze mamy wiele do powiedzenia. To nie jest komunikacja, tylko szukanie nowych sposobów narzucenia swojej woli.
Chociaż coraz lepiej wyedukowani odrzucamy teorię dominacji i nie chcemy być dla psa panem i władcą, to często nieświadomie zaczynamy się stawiać w takiej pozycji. Współpraca (a tego między innymi oczekujemy od psów) jest możliwa wtedy, gdy obie strony się komunikują, a nie gdy jedna rozkazuje drugiej, nie zwracając na nic uwagi.
Należy też zauważyć, że coraz więcej osób deklaruje uznanie psów za członków rodziny. Najmłodszych ludzkich członków rodziny staramy się wysłuchać i zrozumieć. Nawet jeżeli nie zawsze możemy, czy powinniśmy brać ich opinię pod uwagę przy podejmowaniu decyzji. Uważamy, że mogą przekazać nam istotny komunikat. Przynajmniej o sobie, swoim stanie, swoich potrzebach itp. Ponadto nie ignorujemy ich, lecz staramy się odpowiadać.
W tej sytuacji nie dziwi, że coraz więcej osób chce rozumieć psy i umieć wydawać zrozumiałe dla nich komunikaty.
Na drodze do zrozumienia psa czeka na nas wiele pułapek. Wszelkie mądrości ludowe, przekazywane kolejnym pokoleniom, zawierające ziarno prawdy, ale też uproszczenia, mogą nas zwieść w początkach nauki.
Spójrzcie na poniższe dwa przykłady mitów związanych z odczytywaniem mowy ciała psów:
– Pies machający ogonem jest zadowolony i przyjacielski, będzie chciał być pogłaskany lub bawić się z człowiekiem.
– Pies pokazujący zęby jest zły i agresywny, może spróbować ugryźć człowieka.
Podana interpretacja nastroju i zamiarów psa może być prawdziwa, ale tylko oceniając pełne zachowanie psa, widząc jak wygląda reszta ciała i znając kontekst sytuacyjny, możemy spróbować zrozumieć co naprawdę komunikuje pies. Laik spogląda na znane sobie, wybrane elementy, a osoba, która poświęciła więcej czasu na poznanie psów, widzi całość, bierze pod uwagę kontekst i dopiero wtedy próbuje ocenić psi komunikat.
W wielu przypadkach pierwszym miejscem, gdzie uczymy się czegoś więcej na temat komunikacji psów jest psia szkoła. Mamy szczęście jeśli szkoleniowiec dobrze sobie radzi z odczytywaniem mowy ciała psów, potrafi przekazać swoją wiedzę i ufamy mu na tyle, że chcemy się od niego uczyć. Niestety kurs posłuszeństwa, nawet indywidualny, to często za mało, by dobrze zgłębić temat. W końcu do omówienia jest wiele innych aspektów wychowania, czy ogólniej, życia z psem.
Kolejnym krokiem jest samodzielna praca w formie czytania książek, artykułów i oglądania filmów. Niestety mało jest na ten temat dobrych publikacji w języku polskim… żeby nie powiedzieć, że wcale ich nie ma. Na ogół trenerzy polecają kursantom „Sygnały uspokajające. Jak psy unikają konfliktów” Turid Rugaas, bo to krótka, łatwo dostępna i w sumie przydatna lektura. Tyle, że skupia się na jednym tylko aspekcie komunikacji i wyraźnie widać w niej wpływ poglądów autorki na przekazywaną wiedzę. Trzeba więc szukać samemu, najprościej w internecie, ale tu powstaje problem selekcji źródeł pod kątem ich wiarygodności. Za to do wyboru mamy artykuły, filmy i infografiki (osobiście uwielbiam te robione przez Lili Chin).
Cały czas możemy obserwować psy i w ten sposób sprawdzać, czy nasza wiedza ma pokrycie w rzeczywistości. Co zrobił pies? Jak odpowiedział mu drugi pies? Czy po obserwacji zachowania psa udało nam się przewidzieć jego dalsze postępowanie? Odpowiadając sobie na takie i podobne pytania sprawdzamy w praktyce to, czego się nauczyliśmy.
Kiedy już mamy podstawy możemy nie tylko kontrolować otrzymane informacje, ale też wysnuwać wnioski i rozwijać je w interpretacje zachowania. Dobre rozumienie zachowania psa wymaga wiele praktyki. Moim zdaniem, długich godzin spędzonych na obserwowaniu czworonoga.
Szczególnie ważne jest to w przypadku własnego psa. Między innymi dlatego, że pies to nie tylko gatunek, to także jednostka – w pewnym stopniu różniąca się od przedstawicieli swojego gatunku. Psy mają różne wrodzone zdolności, przebywają w rozmaitych środowiskach, uczą się, więc nie jest dziwnym występowanie różnic indywidualnych także w zachowaniu i procesie komunikacji.
Tyle mówimy o tym, jak psy nastawione są na człowieka. Jak doskonale uczą się rozumieć nasze gesty, mimikę, ton głosu, czy odróżniać słowa. Okażmy odrobinę szacunku, wykażmy się uprzejmością i oddając przysługę naszym towarzyszom psom, spróbujmy chociaż trochę postarać się tak, jak one się starają.
1 Komentarz
Życie z psem
12/07/2017 o 12:13Trudno się nie zgodzić z wpisem. Bardzo często właśnie tak generalizujemy ”nie patrzeć psu w oczy, bo to wyzywający gest”, a przecież zawsze warto brać pod uwagę charakter psa.
Z jednej strony staramy się traktować psy lepiej, ale jednak w wielu aspektach wciąż tkwimy w ”średniowieczu” niestety 🙂