Jak da się zauważyć tu na blogu, Lajka jest zwierzęciem towarzyszącym w pełnym znaczeniu tego słowa – jest z nami: w domu, w pracy, podczas relaksu, spaceru i przygody. Chodzi z nami również do lokali gastronomicznych różnego rodzaju, bo kiedy proponuję by wybrać się gdzieś bez psa, to ogólnie życiowo kynosceptyczny Najlepszy Mąż pyta ze zdziwieniem: „Jak to bez psa?”. Nie wiem, naprawdę nie wiem jak tak można i powoli zapominam jak to jest bez psa 🙂
Jak wspomniałam byliśmy nieco głodni. W roślinie na trochę większy niż zaspokajany ciasteczkiem głód można nabyć kanapkę lub sałatkę. My zdecydowaliśmy się na tę drugą opcję. Ja wybrałam sałatkę z burakiem, gruszką i kozim serem, a Najlepszy z awokado i gorgonzolą. Do tego dla niego caffe latte, a dla mnie owocowy koktajl, którego w końcu nie dostałam bośmy się chyba niedostatecznie dogadali przy ladzie. Trudno, była to moja „bełkocząca” wina.
Oraz… Ciasteczko dla psa. Tak, dostaniemy tam i takie. Normalnie nie zamawiam jedzenia dla Lajki, ponieważ ma ona w zwyczaju gardzić większością pokarmów poza wołowiną i surowymi żwaczami. Tym razem zaryzykowałam, a dla pewności, by obyć się bez wstydu zmusiłam piesę, żeby na posiłek zarobiła kilkoma ćwiczeniami. Dodam, że wszystkie były naprowadzane ciasteczkiem i może nieładnie wykonane, lecz nie o naukę, czy precyzję tym razem chodziło. Miały skutecznie zainteresować Lajkę ciasteczkiem. Wyglądało to tak:
Roślina dysponuje ogródkiem odgrodzonym od ulicy siatką i żywopłotem. Można tam odpocząć na leżaku lub na krzesełku przy stoliku jak zrobiliśmy my. Dostępne są też koce, na wypadek, gdyby wieczór okazał się bardziej chłodny niż przewidywaliśmy. Miejsca nie ma bardzo dużo, ale nawet sporych rozmiarów czworonóg się zmieści. Podczas naszej wizyty obok schodków zaraz za drzwiami w ogródku ustawiona była miska z wodą, ale kiedy podawano nam jedzenia obsługa jeszcze upewniła się czy przynieść nam wodę dla psa.
Z jedzenia wszyscy byliśmy zadowoleni – może najmniej Najlepszy, bo on lubi sałatki nieco inaczej podane (chyba bardziej wymieszane, czy ułożone). Natomiast ceny są bardzo przystępne. Myślę jednak, że największym atutem Rośliny jest spokojny bielański klimat. To nastrojowe miejsce jest idealne na dłuższe pogaduchy z przyjaciółmi, a nie tylko na taki jak nasz szybki wypad po pracy.
Roślina
ul. Efraima Schroegera 80
http://www.roslinacafe.pl/
7 komentarzy
Hann
24/09/2015 o 20:24Wygląda na całkiem sympatyczne miejsce:) Psie ciasteczka w ofercie to miły akcent.
Pies do kwadratu
25/09/2015 o 08:33Roślina wydaje się bardzo zachęcająca, nawet dla mnie – typowego mięsożercy. 😉 Fajnie, że miejsca są oznaczeni, jako lokal psiolubny. Bardzo to doceniam, bo nie lubię bawić się w akcje typu wsadzam głowę do lokalu, żeby zawołać w przestrzeń "Przepraszam, czy można z psem". Takie naklejki (i takie odwrotne, informujące, że z psem nie wolno wejść) to rozwiązanie, które powinni stosować wszyscy.
Nawiasem, niedawno zmieniałam abonament telefonu i w salonie Play obsłużono nas z Gambitem. 🙂
filozof
28/09/2015 o 14:54Ja najbardziej nie lubię niejasnych sytuacji, albo wpuszczania nas z psem "z łaski". Też wolę jak jest ustalone i oznaczone wolno-nie wolno. Od razu jest łatwiej i przyjemniej.
Pies do kwadratu
30/09/2015 o 07:25Ja również. Ostatnio szłam z psem do kawiarni, zapytałam czy można na ich profilu na Facebooku. Otrzymałam odpowiedź, że "ogólnie to nie ma u nas zakazu, ale…" po czym nastąpiła długa lista wyjątków. :/
Psiamatka
25/09/2015 o 11:29O jak miło, i ja w Roślinie byłam i zgadzam się – całkiem przyjemnie. Z tego co się orientuję pracują nad rozszerzeniem oferty o dania na ciepło.
A Łajeczka taka drobna, myślałam, że piesia większa 😉
filozof
28/09/2015 o 14:57Tak, gdzieś chyba czytałam, że ma być jakiś wege-grill, ale może trafiliśmy na zły moment.
A Lajeczka jest taka średnia i wszystkim się zawsze wydaje, że powinna być albo mniejsza, albo większa. Dodatkowo ona ciągle na zmianę tyje i chudnie, więc jeszcze bardziej dezorientuje ludzi.
Milena
29/09/2015 o 15:59dzięki za adres, na pewno wpadniemy przy okazji wycieczki 🙂